Friday, November 29, 2013

Pierwszy śnieg

W zeszłą sobotę i niedzielę padał śnieg. Pierwszy, który nie roztopił się od razu i utworzył "pokrywę" grubości około ćwierć cala.

Gucio nie posiadał się ze szczęścia. Na spacer kazał się ubrać w ortaliony i nieprzemakalne rękawice i przekonywał nas, że na pewno uda się zrobić bałwana. Wybraliśmy się tylko na kawę i z powrotem, bo temperatura też mocno spadła i marzły nam nosy. 
Po drodze (na garażowej oczywiście), Gucio nam zniknął z oczu. Rozglądamy się - jest, leży na betonie i robi orła w półcentymetrowym śniegu. Potem idzie na czterech i na pytanie, co robi, odpowiada radośnie: "BJNĘ! Bjnę przez śnieg!"
We wtorek w nocy spadło jeszcze trochę i wystarczyło mieć odpowiednio entuzjastyczne nastawienie, żeby uwierzyć, że jest już po kolana. "No patrz mama, że po kolana, no patrz!" - krzyczał Gucio, klęcząc (dobrze, że jakoś przebrnęliśmy...)
Niestety na chodniku przed domem słońce złośliwie wytapia nam wszystko do gołego betonu, zanim zdążymy po przedszkolu wziąć się za odśnieżanie, ale coś mi mówi, że ta przyjemność nas tej zimy  nie ominie. Szkoda tylko, że z chodniczkiem na Kujawskiej Dziadek Jaś będzie sobie musiał w tym roku poradzić sam. Pozdrawiamy!
PS. Wagon (i Tata) jakoś tam daje radę, ale chyba w najbliższym czasie czeka nas miły zakup - sanki!
PS 2. Tutejsza jesień i przedzimie są zaskakująco pogodne. Przez cały listopad dni bez słońca można by policzyć na palcach jednej ręki. Żadnej szarugi, codziennych śniegów z deszczem... W sumie bardzo przyjemne, ale trochę się czuję, jakby listopada w ogóle nie było, przez co mogłabym niemal zapomnieć o własnych urodzinach ;)

 

2 comments: