Jedna z wystaw domu towarowego Hudson's Bay |
Ferie świąteczne były długie i przyjemne, a przed nami (mną, Guciem i Stefkiem) - jeszcze tydzień "wolnego" - czyli Gucia niechodzenia do przedszkola. Karol już pracuje.
Co robiliśmy od 21 grudnia? Tym razem zamiast przydługich opisów - dużo zdjęć.
W nocy z soboty na niedzielę był "ice storm" - czyli zamarzający deszcz, po którym drzewa połamały się w całym mieście, przeciążone lodem. No i nie pojechaliśmy po choinkę, bo nie dało się jeździć (na ulicach lód, drzewa i niedziałające światła)
Był to dość poważny kataklizm (na szczęście bez ofiar), ale za to wyglądał malowniczo
Nic dziwnego, że się łamało |
W Wigilię udało nam się zdobyć, postawić i roztopić choinkę (była oblodzona podobnie jak wszystko, co nie było pod dachem w sobotnią noc - na oko licząc wg ilości wylanej wody, było na niej ok 20kg lodu), a nawet powiesić lampki i kilka ozdób na krzyż (i zbić jedną bombkę), ale zaraz potem musieliśmy pędzić na proszoną kolację, z której zdjęcia może dostaniemy. A po powrocie rozpakowaliśmy jeszcze prezenty spod naszego drzewka
To zdjęcie zamieszczamy, bo widać na nim, że Stefan _ma_ włosy |
Muchy bordo - last minute hand made project - zrobiły swoją robotę |
W drugi dzień Świąt wyruszyliśmy obejrzeć zimę (niesamowite, że mają tu w środku miasta takie "dzikie", choć zadbane dolinki), a potem do Muzeum Nauki
(ten sztuczny śnieg, to nie ja, to google+) |
Klocki "Kapla" - bardzo dobrze się ustawiają |
...i równie spektakularnie rozwalają |
Jak dorosnę będę nurkiem, ale zdjęcie w kosmonaucie też mogę sobie zrobić |
W niedzielę pojechaliśmy na spacer do miasta, gdzie oprócz głównej atrakcji - lanczu w MacDo - spotkało nas też parę innych ciekawych rzeczy
Wczoraj był zwykły dzień roboczy, dziś Tata też w pracy, a na wieczór planujemy BRAK SYLWESTRA. Posiedzimy w piżamach pod choinką, obejrzymy jakąś kreskówkę pixara jedząc popcorn i pójdziemy spać. Szczęśliwego Nowego Roku!
PS. W odróżnieniu od wielu mieszkańców oblodzonego miasta, przez cały czas mieliśmy prąd, więc nie śpieszono się ze sprzątaniem naszego drzewa, ale dziś się doczekaliśmy - przyjechali panowie z maszynką i zmielili gałęzie