Friday, September 13, 2013

Ontario kraj winiarski

Weszłam wczoraj do niewielkiego sklepu z winem przy naszej głównej ulicy. Sklep reklamuje się gustownym zdjęciem i zaprasza na degustację, no i jest w naszej świetnej dzielnicy, więc liczyłam na dobre wino i ciekawą pogawędkę ze sprzedawcą. 
Odruchowo rzuciłam okiem na etykietę tego, co proponują do spróbowania, ale nie mogłam się tam doszukać ani rocznika, ani regionu. Zamiast tego byla nazwa szczepu i enigmatycznie brzmiący opis: "Blended International & Canadian Wines". Ki diabeł, myślę sobie, chyba rzeczywiscie czegoś się dzisiaj dowiem o winie. 
Idę dalej, przeglądam półki, wszędzie to samo - mieszanki. Argentyńskie z kanadyjskim, czilijskie, kalifornijskie, włoskie i nawet francuskie - z kanadyjskim. Mocno już zaciekawiona podchodzę do pana i zagajam, czy mógłby mnie oświecić, jaka nowatorska myśl się za tym kryje, bo dopiero co przyjechałam z tzw. starego świata i pomysł mieszania różnych win wydaje mi się co najmniej oryginalny. Pan się na to nieco, hm, zmieszał, po czym przyznał, ze żadna. Że to takie tanie, codzienne wino ma być, to co za różnica skąd. Na pytanie, czy miesza się wina z tego samego rocznika, odpowiedział, że z rocznikami to mają tam taki jeden oddzielny regał...
Na "regale z rocznikami" ("vintage wall") było wreszcie wino, a nie jakieś bełty, w dodatku wyłącznie ontaryjskie, i wyjaśniła się nieco zagadka mieszanek egzotycznych. Otóż w Ontario jest państwowy monopol alkoholowy - Liquor Control Board of Ontario - i jedynie sklepy LCBO mogą sprzedawać zagraniczne trunki, ale na lokalne produkty monopolu nie ma. Tak więc nasz niewielki sklepik "po sąsiedzku" nie mógłby sprzedawać po prostu wina argentyńskiego, czilijskiego czy francuskiego, a po wymieszaniu z krajowym - już tak. Pozostaje pytanie, dlaczego ktoś miałby coś takiego wypić, zamiast nie zmieszanego z niczym innym lokalnego wina. Mam nadzieję, że nie dowiem się tego po otwarciu buteleczki niagaryjskiego gewurztraminera 2012, z którą w końcu wyszłam (fot powyżej :).
Na jakiś jesienny weekend może wybierzemy się na zwiedzanie tutejszej nad-niagaryjskiej "Toskanii", bo nawet jeśli winnice nie są tu aż tak dobre, to na pewno ładne.

http://winecountryontario.ca/ 

PS. Żeby nie było, że Kanadyjczycy to jacyś barbarzyńcy. W tych prawdziwych, monopolowych sklepach są normalne wina, ze wszystkich krajów świata, a także np polskie piwa.
PS 2. No właśnie. Piwa to drugi wyjątek od monopolu LCBO. Te, w ogromnym wyborze, także europejskich (w tym polskich, słowackich i czeskich) marek, sprzedaje sieć o prostodusznej nazwie "The Beer Store", która jest zdaje się wspólną inwestycją trzech wielkich browarów.

2 comments:

  1. Perły brak. Jest Lech (wym. "lek"), Tyskie i Żywiec (który sprzedawcy wymawiają mniej więcej prawidłowo!)

    ReplyDelete