Monday, October 21, 2013

Operacja dekoracja

- Mama, zrobimy sobie też operację przed domem?
- ?!
- No operację, na Halloween, żeby było ładnie. Dynie i inne rzeczy
- A, tę. To się dekoracja nazywa
- A to?
- A to... to już sama nie wiem...

Pretekst do takich rozmów dało nam swego rodzaju dekoratorskie wzmożenie, jakie nastąpiło z początkiem października w naszym sąsiedztwie. Dekoracje obejmują większą lub mniejszą strefę wejściową do domów, a tematycznie rozciągają się od święto-dziękczynnych jesiennych plonów do halloweenowej grozy (oba wątki najlepiej łączy oczywiście dynia). Popularne są także kukły (strachy na wróble?) z suchych liści kukurydzy, astry w doniczkach, wieńce na drzwi w odpowiedniej kolorystyce - to wszystko całkiem sympatyczne i w większości w niezłym guście. Dynia z wyszczerzem (tzw. Jack-o'-lantern, który podobno pochodzi z tradycji irlandzkiej i początkowo robiony był z rzepy) to już krok w stronę strachów. Im bliżej końca października, tym więcej w ogródkach upiorności, przy czym czarownice na miotle, nietoperze, pajęczyny i pająki to naprawdę najlżejsza kategoria. Może zamiast przydługich opisów - kilka fot zrobionych ukradkiem na naszej i sąsiednich ulicach:
Kategoria "harvest" - dynie i wieniec na drzwiach
Kategoria "harvest+" - dynie i kukurydziana kukła
 
"Harvest + Halloween" - dynie, wieniec, donice, czapki czarownic, koty, nietoperze, mini-cmentarzyk
Cmentarzyk, z tych bardziej lajtowych
Krwawe szczątki, szkielety, zjawy.  Modne są odrąbane przedramiona lub stopy. obok których usadza się plastikowe szczury z zakrwawionymi pyszczkami
Zjawy - zbliżenie (ładnie się chwieją na wietrze)
Szkieletor na wczasach (8 października, 19*C)
To już nie jest groza, to po prostu dramat...
...i komedia...
...no w dyni się nie mieści!
Najbardziej zadziwiające dla mnie jest to, że Gucio tych wszystkich makabrycznych instalacji w ogóle nie odbiera jako czegoś strasznego lub niepokojącego. "Mama, co to?" pyta. Odpowiadam, że szkielet/duchy/trupie czaszki. "Szkielecie lubisz mnie? Powiesz coś, trupia czaszko?". Ciekawa jestem, kiedy zacznie kojarzyć te rzeczy ze śmiercią i grozą.

Chłodne architektonicznie wejście do naszego domu niezbyt dobrze przyjęło "ocieplającą" dekorację, ale co tam.
My skusiliśmy się tylko na jesienną "operację" z dyń i własnoręcznie zmontowanego krzywego wianuszka, bez nagrobków, zwłok, żywych lub półżywych stworzeń itd. Zdjęcie powyżej jest sprzed tygodnia, a od weekendu - kiedy mieliśmy dyniowe cooking party i wyjedliśmy środek - nasza dynia ma sympatyczny szczerbaty uśmiech i duże oczy. 
Tymczasem Stefek z całej około-halloweenowej kultury przyswoił sobie jedną sylabę:

[buu]






3 comments:

  1. Co to za przedziwny pomysł, żeby dynię robić z rzepy??? ;) W.

    ReplyDelete
  2. Follow-up: na Halloween musieliśmy zrobić nowe wyszczerzone dynie, bo poprzednią pogryzły wiewiórki. Ktoś wie, czy te szkodniki na zimę idą spać i kiedy?

    ReplyDelete