Fot. Grace L., mama Elli |
Byliśmy na przyjęciu! Z okazji czwartych urodzin mieszkającej dwa domy dalej dziewczynki - Elli (pierwsza z lewej). Był pyszny lancz, tort, lody, balony, medale, tańce i muzyka, a nawet drobne upominki dla gości na koniec. Gucio wydawał się troszkę wyobcowany i nieśmiały. Pewnie głównie z racji bariery językowej, ale też - jak łatwo zauważyć - wyróżniał się nieco spośród różowych królewien. Na szczęście wśród mnóstwa zabawek, jakie były do dyspozycji, znalazło się sporo aut i kolejka z pociągiem Tomkiem. Stefan czuł się (jak wszędzie, o ile jest mama) świetnie i nawet nie został zagłaskany na śmierć, bo dziewczynki były podekscytowane własnym towarzystwem. Ja trochę muszę popracować nad głośnym śmiechem, bo na tle innych pań mogłam wyjść na ponuraka, mimo że starałam się pokazywać zęby możliwie bez przerwy :)
Pierwotny plan był taki, że przyjęcie będzie w ogrodzie, z dmuchanym basenem i podlewaczką trawnikową, ale kropił deszczyk i wodne uciechy zostały odwołane. Mimo wszystko z kąpielówek założonych z samego rana na tę okoliczność (zamiast bielizny) Gucio nie zrezygnował aż do wieczora. Okazuje się, że o ile można sobie pobiegać w stroju kąpielowym, woda nie jest już do szczęścia potrzebna.
Crocs rules;) W.
ReplyDeleteCrocs are for sissies ;)
DeleteBTW, taka fota 20 lat później... ;) W.
ReplyDeletehej, ja noszę Crocs! ;-P
ReplyDelete