Karol od poniedziałku w pracy, my w domu. Dzisiaj pewnie nigdzie nie wyjdziemy, bo za oknem śnieg z deszczem. Za to wczoraj zrobiliśmy sobie wycieczkę na najbliższy skwerek, który tak się składa, że jest terenem post-kolejowym z atrakcjami. Konkretnie znajduje się tam zabytkowa lokomotywownia z obrotnicą, kilka lokomotyw i wagonów, do tego dwie drewniane mini-stacyjki z peronami i małe tory, po których (pewnie w lecie) można się przejechać mini-pociągiem. Jak na razie Gucio był pociągiem i bardzo mu się to podobało. Trudno było się zebrać do domu, bo "jeszcze do końca torów muszę" a tory, jak się łatwo domyślić - w kółko :).
Dla mnie ciekawy jest sposób wykorzystania zabytkowego budynku, który jest zresztą bardzo ładnie utrzymany. Jedna część jest zamknięta i służy obsłudze lokomotyw itp, w jednej jest browar/piwiarnia a największą powierzchnię zajmuje sklep z meblami i pralkami :|. Ale nawet w sklepie strop jest odsłonięty i można podziwiać konstrukcję (udając, że bibułkowych girland tam nie ma).
A z trochę innego miejsca - stacja kolejowa Union Station, też ładnie:
Tylko, trzeba przyznać, aparat w telefonie mam słaby. Ale prawdziwego aparatu nie chce mi się ze sobą ciągać, kiedy i tak mam pod opieką niezłych dwóch :)
P.S. Stefek polubił gotowaną marchewkę. Gucio nie polubił gotowanego szpinaku.
No comments:
Post a Comment