Do łatwiejszych należały: pierwsze pranie (i suszenie, bo tutaj pralka połączona jest z suszarką w jedną dwukondygnacyjną maszynerię, dosyć zresztą toporną - żadne tam elektroniczne fiku-miku, tylko dwa zgrzytające pokrętła, proszek do bębna i leci), zmywanie w zmywarce, gotowanie na wielkiej elektrycznej kuchni, a nawet pierwsza jazda wypożyczonym samochodem po toronckich ulicach (przynajmniej z punktu widzenia pasażerów - bezproblemowo; Karol po prostu świetnie się przygotował z teorii już przed wyjazdem :).
Trochę bardziej kłopotliwe były pierwsze zakupy (trudno znaleźć to, czego się akurat szuka, choć wszystko jest... ale o tym będzie oddzielny post).
Za nami też pierwsze spotkanie towarzyskie (udane!) - wczoraj wieczorem gościliśmy u nas Michała i Kasię - Michał będzie Karola kolegą z pracy, przyjechali do Toronto w listopadzie (z Wrocławia).
Niezależnie od Kanady Stefan ma własny program pierwszych razów i zaczyna przygodę z prawdziwym jedzeniem (tzn. w odróżnieniu od mleka). I tak próbował już jeść: ziemniaki, ryż, chleb i herbatnika, z czego chleb i herbatniki od razu pokochał (czyli akurat te rzeczy, których w zasadzie nie powinien był jeszcze dostać), ryżem raczej się krztusi i pluje, a przy ziemniaku jego mina mówi: "nie wiem co powiedzieć". Generalnie ma wielki zapał do próbowania i jak tylko widzi, że my coś jemy, to macha wszystkimi kończynami, żeby dać.
Gucio z kolei, odkąd otworzył oczy pierwszego ranka w nowym kraju, przypominał, że trzeba dokupić zabawek. W Warszawie ostatnio ciągle słyszał, że już w Polsce nie będziemy kupować i wozić, tylko dokupimy na miejscu, więc teraz sprawy dopilnował i już ma: pierwszą zabawkę kupioną w Kanadzie. Jednocześnie pierwszy "prawdziwy" zestaw Lego, czyli nie-duplo (zestaw składa się z policjanta na quadzie i złodzieja z taczką).
Wszystko to dzieje się jednocześnie z naszą podstawową aktywnością, czyli szukaniem mieszkania:
Przy okazji oglądania mieszkań byliśmy też pierwszy raz na plaży i to niestety tylko nas utwierdziło, że bardzo fajnie byłoby przy niej mieszkać...
A póki co oswajamy mieszkanie, które mamy i całkiem się już tu dobrze poczuliśmy (kanapa i zdjęte z niej poduszki służą chłopakom za główne miejsce do kokoszenia się)
Fajny krzak macie przy oknie!!! :) W.
ReplyDeleteA u Was podobno nowe czasy? ;) W.
ReplyDeleteKrzak bardzo praktyczny - plastikowy :D
ReplyDelete